Społeczność wiejska wierzyła, że gdy przyroda zamiera i następuje czas przesilenia jesiennego dusze zmarłych wracają do swoich domów.

Istniało przekonanie, że odczuwają one głód, chłód i zmęczenie. Niewłaściwe zachowanie mogło je obrazić lub wystraszyć. Od bliskich żyjących dusze oczekiwały szacunku i opieki.

 „W 835 roku papież Jan XI ustanowił uroczystość Wszystkich Świętych (1 listopada) ku czci zmarłych świętych – już zbawionych – i to zarówno świętych wyniesionych na ołtarze, jak i tych nikomu nieznanych. Przeszło sto lat później w 998 roku ustanowiony został w Kościele (dzięki św. Odilonowi, opatowi benedyktynów w Cluny) Dzień Zaduszny (2 listopada), dzień nabożeństw i modłów w intencji wszystkich zmarłych, a zwłaszcza dusz odbywających jeszcze pokutę czyśćcową” – pisze polska etnografka Barbara Ogrodowska (Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Wydawnictwo Sport i Turystyka Muza SA, Warszawa 2006).

W tych dniach ustawało życie towarzyskie. Cisza, która panowała w domostwach była wyrazem szacunku dla przybywających z zaświatów.

„Z trwogą wysuwano się przed domy, z trwogą nasłuchiwano szumów drzew, z trwogą patrzano w okna, czy nie stoją, nie jawią się ci, co w dniu tym błądzą, przygnani tęsknotą i wolą Bożą… czy nie jęczą pokutniczo na rozstajach… czy nie zaglądają przez szyby żałośnie?..” – pięknie opisywał w „Chłopach” atmosferę Zaduszek Władysław Reymont.

Chłopi nie  domykali furtek, drzwi i okien, co było symbolicznym zaproszeniem dusz przodków, aby weszły do środka. Należało o nie solidnie zadbać i tym samym zjednać sobie ich przychylność. Rozgniewane mogły sprowadzić chorobę, nieurodzaj a nawet śmierć.

Powracające z zaświatów dusze były zziębnięte i głodne. Rozpalane na rozstajach dróg ogniska miały swój cel – dusze ogrzewały się przy nich i dzięki światłu odnajdywały drogę do swoich.

W tych dniach wiejską społeczność obowiązywała lista zakazów. Po zmroku nie wolno było używać ostrych narzędzi, aby przypadkowo nie zranić błąkającej się po obejściu duszy. Zakazane było wylewanie pomyj na podwórka, ponieważ

ochlapanie nimi „gościa z zaświatów” mogło naruszyć jego godność. Z tego samego powodu nie można było spluwać. Nie kiszono kapusty, aby duszy nie zadeptać. Gospodarze nie mogli manifestować głośno swojego niezadowolenia, gdyż nagłe uderzenie pięścią w stół mogło duszę wystraszyć. Zakazy dotyczyły także szycia, ubijania masła, bielenia izby, tkania, maglowania i cięcia sieczki. Zanim domownicy zasiedli za stołem gospodyni omiatała ścierką ławę lub taboret, aby przypadkiem ktoś nie przysiadł duszy. Wierzono, że także dusza potrzebuje pokarmu. Dla gości z zaświatów gotowano bób i kaszę, pieczono chleb. Wszystkie przygotowane potrawy wraz w butelką wódki zostawiano na stołach lub parapecie.

Jeszcze w XIX wieku chłopi zanosili żywność na groby. Opisał to w „Chłopach” Władysław Reymont: (…) Kuba wyjął z zanadrza parę oszczędzonych skibek chleba, rwał je w glonki, przyklękał i rozrzucał po mogiłach. – Pożyw się, duszo krześcijańska, co cię wypominam w wieczornym czasie, pożyw się, pokutnico człowiecza.”

Rankiem w Zaduszki ludzie modlili się żarliwie za zmarłych ze swoich rodzin. Tego dnia koniecznie należało poprosić o modlitwę także „dziada proszalnego”. Zwykle zbierali się oni przed kościołami. Dziad dzierżył w dłoni kostur, aby w czasie wędrówki z wioski do wioski opędzać  się od wiejskich psów, miał też różaniec i niekiedy święte obrazki.  W zamian za pokarm, lub drobne datki w intencji zmarłych odmawiał „Zdrowaś Maryjo” i „Wieczny odpoczynek”.

 Śmierć była traktowana przez naszych przodków z powagą i godnością. Ważne było dla nich zachowanie pamięci o bliskich zmarłych. 

Jakub Schikaneder Dzień zadusznyJakub Shikneder- Dzień Zaduszny