Cykl roku obrzędowego, czy też kalendarza liturgicznego pokrywa się ściśle z cyklem wegetacyjnym i rolniczym.

Podział roku jest jasny i oczywisty dla wszystkich, którzy wedle niego żyli lub nadal żyją: istnieje czas zasiewu, czas wzrostu, czas zbiorów i czas stagnacji. Każdy z etapów jest równie ważny. Obecnie zbliżamy się coraz bardziej do pierwszego z nich – odrodzenia.  Moment ten, wedle tradycji chrześcijańskiej, reprezentowany jest przez Wielkanoc, gdy Jezus Chrystus, będący Życiem, odradza się, zmartwychwstaje, nadając rytm kolejnym wydarzeniom i zbawiając w ten sposób świat i ludzi. W dużym uproszczeniu można zestawić metaforycznie odrodzenie Jezusa oraz zbawienie ludzkości z odrodzeniem przyrody i, również, zbawieniem ludzi, jednak już w bardziej przyziemny sposób, bowiem to właśnie wiosną odradza się życie i rośliny, te zaś dają pokarm człowiekowi. Zbawienie więc zaistnieje wiosną nie tylko w wymiarze duchowym, ale również ściśle fizycznym. Mieszkańcy wsi, czy też ściślej rzecz ujmując – depozytariusze kultury ludowej i jej użytkownicy, nie pozostawiali jednak nadejścia wiosny przypadkowi. Zbyt wiele od tej pory roku i jej wczesnego nadejścia zależało, aby mogli stać bezczynnie i jedynie na nią czekać. Wykształciły się w związku z tym pewne tradycyjne obrzędy doroczne, które miały za zadanie przywołać wiosnę - rozkwit, a odesłać i przerwać zimę – stagnację.

Najbardziej chyba znanym sposobem na przepędzenie zimy był obrzęd spalenia Marzanny, która w różnych regionach kraju przyjmowała różne nazwy: Morena, Marzaniok, Śmierć, Śmiercicha, Śmiertka czy Śmierztka. Sama nazwa odnosiła się do przygotowanej wcześniej kukły obrzędowej, mającej kobiecą postać, a która miała symbolizować nie tylko zimę, ale również wszelkie poboczne aspekty z nią związane, czyli głód, choroby, śmierć i całe zło nękające społeczność w czasie zimy. Tradycyjnie kukła ta powinna być palona w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, zwaną Laetare, Białą, Czarną lub Śmiertną. W roku 2025 niedziela ta wypada 30 marca. Obecnie jednak, najczęściej, Marzannę pali się w dniu rozpoczęcia kalendarzowej wiosny, w czasie tzw. równonocy wiosennej, czyli 21 marca. Obecnie topienie lub/i palenie kukły ma wymiar bardziej rozrywkowy, niż symboliczny. Dawniej jednak znaczenie, forma i przebieg tego obrzędu miały znacznie bardziej poważny wydźwięk. Pęk słomy, obleczony w białe płótno, dorastające dziewczęta niosły uroczyście w procesyjnym orszaku, od domu do domu i od zagrody do zagrody. Obchód rozpoczynano od najważniejszych w hierarchii osób, zaś w każdym obejściu kukłę pochylano jak w ukłonie i śpiewano pieśni. Następnie zaś, po obejściu wszystkich domostw, wynoszono kukłę poza granice wsi (co było niezwykle istotne, bowiem granica miała ścisłe właściwości ochronne; wszystko, co poza granicą, było obce, a więc często złe i potencjalnie mogące uczynić społeczności krzywdę, stąd też „złe” wynoszono poza wieś), zdejmowano z niej „odzienie”, podpalano i topiono, wrzucając do wody. Co istotne, nie należało żadnych fragmentów Marzanny dotykać lub zabierać do domu, bowiem groziło to, np. uschnięciem ręki. Chodziło jednak o to, aby obrzęd był kompletny i aby symbolizująca to, co złe, kukła odpłynęła od społeczności jak najdalej, nie pozostawiając za sobą żadnego elementu. Historyczny kontekst tego obrzędu zaś mówi o tym, że był on potwierdzony w XV wieku, jak również odnaleźć można jego dokładny opis w „Kronice Polskiej” Marcina Bielskiego.  Nie samym jednak topieniem i paleniem Marzanny przywoływano wiosnę.

Ważny również był tzw. Gaik Zielony, czy też Maik lub Nowe Latko. Obrzęd ten był ściśle związany z wyżej opisanym. Otóż gałąź świerkowa lub sosnowa, koniecznie zielona, przystrajana była papierowymi ozdobami, niekiedy wstążeczkami i dzwoneczkami, jak również wydmuszkami jaj. Już po „utopieniu” i zniszczeniu Marzanny taki Gaik wnoszony był do wsi jako symbol zwycięstwa życia nad śmiercią, odrodzenia nad stagnacją, symbol wiosny i wiosennej odnowy roślin. Za wprowadzenie do wsi i zagrody Gaika dziewczęta, które go niosły, otrzymywały drobne podarunki, takie jak pieniądze czy jajka. Również na Ziemi Opoczyńskiej tradycja ta była kultywowana, jednakże miało to miejsce w drugi dzień Wielkanocy, gdy mali chłopcy chodzili „po dyngusie”, niosąc ze sobą Gaik w formie metrowego świerka lub ażurowej kuli z leszczynowych prętów, z zawieszonym w środku dużym czerwonym jabłkiem. Nosili ze sobą również koszyk na datki i śpiewali, przekroczywszy próg domu.  Przywoływanie wiosny miało jeszcze jeden wymiar w ramach kalendarza liturgicznego. Ważnym momentem było święto obchodzone 25 marca – Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny. Oficjalna, kościelna nazwa tego święta nie ukazuje jego pełnego znaczenia i wagi w kontekście kultury ludowej, bowiem na wsi, tradycyjnie, święto to nazywano świętem Matki Boskiej Roztwornej, Matki Boskiej Strumiennej lub Matki Boskiej Zagrzewnej. W polskiej tradycji ludowej Matka Boska, której anioł zwiastował, jest inicjatorką i kreatorką budzącego się w przyrodzie życia. Jest również patronką kiełkujących wiosną roślin, zwłaszcza wschodzącego zboża. W związku z tym jej święto za każdym razem traktowane było z należytą powagą i szacunkiem, bowiem był to ważny, wręcz przełomowy moment w wegetacji roślin. Była ona również czczona jako Matka Boska Roztworna, ponieważ wierzono, że otwierała ziemię, aby zakiełkowały rzucone w nią nasiona. Czczono ją również jako Matkę Boską Strumienną, bowiem za jej przyczyną puszczały lody, budząc w ten sposób życiodajną wodę. Święto to łączono także z ludowymi przysłowiami i wróżbami meteorologicznymi, jak, na przykład „Na Zwiastowanie przybywaj bocianie”, w związku z czym wypatrywano 25 marca bociana na niebie, który symbolizował dobrobyt i płodność, jak również powodzenie i szczęście. 

                                                                                           Łukasz Wołczyk, Dział Badań Etnograficznych Muzeum Wsi Kieleckiej

 

EM500820 fot.Mariusz Łeżniak
IMGP6688fot. Mariusz Łężniak
IMGP6740fot. Mariusz Łężniak
IMGP6781fot. Mariusz Łężniak
IMGP6805fot. Mariusz Łężniak
fot. Mariusz Łężniak